na cudze, na ludzkie, na dalsze... ty dzwoneczku maluśki, świątobliwy, loretański!... Jutro przecie odpust w Glinnem... odpust w Glinnem!<br>Lękliwie kołatał dzwonek, pryskała płonąca gromnica.<br>Strzelały bliskie gromy i wiatr siepał i chlustał ulewą.<br><page nr=133> A Mrowiec kajał się na krawędzi wyrka, pacieże mamrotał i patrzył tępo w gołe nożysko Honorki, spod pierzyny nieprzystojnie wywalone - Biały obłok komży wynurzył się z ciżby otaczającej ambonę i jął podnosić się nad nią statecznie, krok za krokiem. Ksiądz Bończa był człowiekiem dobrej tuszy, więc schodki, po których wspinał się na kazalnicę, skrzypiały pod nim, pod ciężkim wchodem wspaniałej postaci. Słychać było to skrzypienie w uroczystej