Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
dostrzegli.
...Nazajutrz czekała mnie zaskakująca odmiana losu.
Przyszedł pielęgniarz, podobny do watażki, któremu skrzydło włosów na oko spadało.
Jak koń grzywę podrzucał je do góry raz po raz.
Istny zawadiaka ze stepów Zaporoża, któremu lepiej nie wchodzić w paradę, dorodny syn jakiegoś dziadźki atamana, na wiernej służbie u carycy.
Spojrzał spode łba i wyburczał, żebym się stąd zabierał, bo zostaję przeniesiony gdzie indziej, jest ukaz.
Nie śmiałem pytać - dokąd?, lecz chciałem zabrać ze sobą jedyną rzecz, jaka do mnie należała, list od żony i córki schowany pod poduszką.
Więc mitrężyłem siedząc na łóżku i rozglądając się po do znajomej celi, gdzie
dostrzegli.<br>...Nazajutrz czekała mnie zaskakująca odmiana losu.<br>Przyszedł pielęgniarz, podobny do watażki, któremu skrzydło włosów na oko spadało.<br>Jak koń grzywę podrzucał je do góry raz po raz.<br>Istny zawadiaka ze stepów Zaporoża, któremu lepiej nie wchodzić w paradę, dorodny syn jakiegoś dziadźki atamana, na wiernej służbie u carycy.<br>Spojrzał spode łba i wyburczał, żebym się stąd zabierał, bo zostaję przeniesiony gdzie indziej, jest ukaz.<br>Nie śmiałem pytać - dokąd?, lecz chciałem zabrać ze sobą jedyną rzecz, jaka do mnie należała, list od żony i córki schowany pod poduszką.<br>Więc mitrężyłem siedząc na łóżku i rozglądając się po do znajomej celi, gdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego