nie do solidarności narodowej. Afgańscy rewolucjoniści muzułmańscy, występujący przeciwko Daudowi i kwestionujący nawet wspólnotę etniczną jako sprzeczną z Koranem i opóźniającą cywilizacyjny postęp, wydawali się doskonałymi sojusznikami. Wspierając ich, można było zaszkodzić Daudowi, przestraszyć, odciągnąć jego myśli od podburzania Pasztunów, a w perspektywie, kto wie, może nawet zastąpić go jakimś spolegliwym mudżahedinem, który w Pakistanie będzie widział nie wroga, lecz życzliwego wierzyciela i wzór do naśladowania.<br>Ci, którzy gotowi byli spełnić te warunki, mogli liczyć na szczodrość pakistańskich gospodarzy. Szczodrość tym większą, że pomnożoną o miliony dolarów, bo Amerykanie nie szczędzili środków na wsparcie afgańskich mudżahedinów w ich wojnie przeciwko komunizmowi