Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
począł wysychać i kurczyć się niby gałąź w ogniu. Skóra, naciągnięta na kościach policzkowych, była po dawnemu czerwona i łudziła czerstwym wyglądem. W rzeczywistości były to ślady dawnych, syberyjskich mrozów, które na zawsze napiętnowały twarz młodziutkiego wówczas socjaldemokraty, skazanego na zsyłkę za prinadleżnost'.
- Dokąd wybierasz się? - Teraz ojciec zerkał ostro sponad okularów.
- Interes mam jeden załatwić, z Mietkiem się właśnie umówiłem... Parę groszy zarobię. Takie tam... beczki.
- Jakie beczki ?
- No... z melasą.
- Co za melasa, do ciężkiej cholery?
- Ja wiem... melasa... samogon z tego pędzą czy coś?
- Słuchaj no, rycerzu czarnego rynku, gadaj zaraz, z kim ty te swoje interesy robisz
począł wysychać i kurczyć się niby gałąź w ogniu. Skóra, naciągnięta na kościach policzkowych, była po dawnemu czerwona i łudziła czerstwym wyglądem. W rzeczywistości były to ślady dawnych, syberyjskich mrozów, które na zawsze napiętnowały twarz młodziutkiego wówczas socjaldemokraty, skazanego na zsyłkę za prinadleżnost'.<br>- Dokąd wybierasz się? - Teraz ojciec zerkał ostro sponad okularów.<br>- Interes mam jeden załatwić, z Mietkiem się właśnie umówiłem... Parę groszy zarobię. Takie tam... beczki.<br>- Jakie beczki ?<br>- No... z melasą.<br>- Co za melasa, do ciężkiej cholery?<br>- Ja wiem... melasa... samogon z tego pędzą czy coś?<br>- Słuchaj no, rycerzu czarnego rynku, gadaj zaraz, z kim ty te swoje interesy robisz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego