co prawda drobnych szczegółów. Można więc przyjąć, że jest to tradycja nie litery lecz ducha, nie litery lecz słowa, tradycja kultywująca to co istotne.<br>Przedstawienie pokazane w Londynie nie należało zapewne do najlepszych w historii scenicznej "Tartuffa". Miało kilka słabych punktów obsadowych (Marianne, Damis), kilka postaci bardzo nikłych (Orgon) lub spornych w ujęciu (Dorine). Sam Tartuffe Louis Seigniera z długimi włosami zaczesanymi za uszy i opadającymi na ramiona z przodu, był zbyt stary, zbyt obrzydliwy i odpychający (ktoś porównał go do chytrego, folgującego sobie wieprza, ktoś inny do opasłej ropuchy), zbyt ciężki, żeby można uwierzyć w jego możliwości zwodzenia pozorami i