Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
nazbyt radykalny nawet dla generał Kleist... Może z niego był patriota patologiczny?
*
Sześciokrotnie przelatywały nad Strefą helikoptery. W miarę jak wychodzili z dzielnic "pierwszych trzech czwartych" i wkraczali w rejony znacznie luźniejszej zabudowy, w pas niegdysiejszych samodzielnych miasteczek podnowojorskich - stawało się coraz oczywistszym, że nie uda im się w ten sposób przejść aż do enklaw. W blokowiskach plemion nierzeźbieńczych, w dżunglach odwiecznych slumsów - mogli sobie poczynać tak bezczelnie, wchodzić w nie jako Armia, pacyfikować okolicę, oczyszczać z tubylców całe kwartały, obsadzać wszystkie miejsca potencjalnego zagrożenia. Tam ludzie byli poniekąd do tego przyzwyczajeni: czy policja, czy jurdy, czy gangi, czy wreszcie Król
nazbyt radykalny nawet dla generał Kleist... Może z niego był patriota patologiczny?<br>*<br>Sześciokrotnie przelatywały nad Strefą helikoptery. W miarę jak wychodzili z dzielnic "pierwszych trzech czwartych" i wkraczali w rejony znacznie luźniejszej zabudowy, w pas niegdysiejszych samodzielnych miasteczek podnowojorskich - stawało się coraz oczywistszym, że nie uda im się w ten sposób przejść aż do enklaw. W blokowiskach plemion &lt;orig&gt;nierzeźbieńczych&lt;/&gt;, w dżunglach odwiecznych slumsów - mogli sobie poczynać tak bezczelnie, wchodzić w nie jako Armia, pacyfikować okolicę, oczyszczać z tubylców całe kwartały, obsadzać wszystkie miejsca potencjalnego zagrożenia. Tam ludzie byli poniekąd do tego przyzwyczajeni: czy policja, czy &lt;orig&gt;jurdy&lt;/&gt;, czy gangi, czy wreszcie Król
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego