w. występował na balach przebrany zawsze za żydowskiego kramarza. Taką miał właśnie fantazję. Na szyi nosił zawieszoną szufladę czy skrzynkę pełną złotych pierścieni, brylantowych zausznic, paryskich perfum, pereł i innych kosztowych fraszek, które hojnie rozdawał co piękniejszym damom. Stanisław Morawski, czołowy plotkarz epoki, podaje, że hojny hrabia przetracił w ten sposób piętnaście tysięcy dusz.<br><br>Andrzej Koźmian w swoich wspomnieniach pisze, że gościnność była w Polsce poczytywana za "cnotę, przyjemność, rozkosz, potrzebę życia". W czasach, gdy nie istniała telewizja, a książka była rzadkością, w samotnych i oddalonych od siebie dworach i pałacach gość był wymarzoną rozrywką, źródłem wiadomości ze świata, plotek i