Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
bowiem roześmianą buźkę tej kobiety, która go w to wszystko wpędziła. Po drodze mija dwa wieżowce i dajmy na to, Pałac Kultury. Pałac Kultury mu się nie podoba. W ogóle nie przypomina mu kobiety, która go w to wszystko wpędziła. W pracy śmieje się głupkowato, gdy zwracają mu uwagę, że spóźnia się już szesnasty raz w tym miesiącu. Potem ogarnia wzrokiem swoje biurko zawalone robotą, ale jedyne, czego usiłuje wypatrzeć na wszystkich papierach, to czy przypadkiem nie ma tam czegoś, co przypomni mu tę kobietę, która go w to wszystko wpędziła. Szef wzywa zakochanego do swojego biura. Krzyczy i macha rękami. Nic
bowiem roześmianą buźkę tej kobiety, która go w to wszystko wpędziła. Po drodze mija dwa wieżowce i dajmy na to, Pałac Kultury. Pałac Kultury mu się nie podoba. W ogóle nie przypomina mu kobiety, która go w to wszystko wpędziła. W pracy śmieje się głupkowato, gdy zwracają mu uwagę, że spóźnia się już szesnasty raz w tym miesiącu. Potem ogarnia wzrokiem swoje biurko zawalone robotą, ale jedyne, czego usiłuje <orig>wypatrzeć</> na wszystkich papierach, to czy przypadkiem nie ma tam czegoś, co przypomni mu tę kobietę, która go w to wszystko wpędziła. Szef wzywa zakochanego do swojego biura. Krzyczy i macha rękami. Nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego