nie przyjechali przypadkiem. Wiedzieli, po kogo jadą, dlaczego. W Maleniu działa prowokator. A ja przyjechałam, żeby go wykryć i przekazać, komu trzeba. Wtedy...<br><br> Chora próbowała unieść głowę, wlepiła się wzrokiem w twarz rozmówczyni. Wysiłek musiał ją wiele kosztować. Marszczyła brwi, skupiając się, koncentrując, aby zrozumieć, czego od niej wymagają, i sprostać zadaniu.<br> - Tak - potwierdziła mocniejszym głosem, przeszkadzała jej chrypa - mąż mówił podobnie. Jeszcze tydzień przed aresztowaniem... Że tu... między nami jest człowiek... pracuje dla gestapo. Pan Janusz mu nie wierzył... Kiedy zginął, mąż chciał uciekać do lasu, ale... Wie pani... pan Janusz strzelił do siebie.<br>- Wiem. Mówiłam z jego narzeczoną.<br> - Taka