nawet można dużo więcej zjeść. I żebyś, Lusiu, broń Boże, nie powiedział piekarzowi, że jesteśmy głodni. <br>- Kiedy Luś i tak nigdy nic nie mówi przy obcych. <br>- Tak, ale mogłoby go skusić, bo on jeszcze jest mały i nie może mieć taktu. <br>Luś rzeczywiście prawie nigdy nic nie mówił. Bystro patrzył sprytnymi oczkami, ściskał przy okazji dużą rękę brata w swej malutkiej dłoni, jak się bał, to zamykał oczy i szybko oddychał, ale nic nie mówił i nawet płakał tak cichutko, że Jaś nie nazywał tego płaczem, tylko kapaniem łez. Mówił: - O, Lusiowi kapią łzy. <br>Piekarz przyjął chłopców bardzo okazale i z