o pół głowy. Maczuga w jego rękach kreśliła straszne łuki, znacząc w powietrzu swą drogę kroplami krwi. Ryk radości wydarł się z setek gardeł. Oto ich wódz zabił pierwszego Szerszenia, oto i drugiego! Więc można ich zabijać, ten wilczy pomiot, tych półludzi, więc śmiertelni oni jak wszyscy, trzeba tylko dość sprytu, celności i siły...<br>Lecz Garłaj był jeden, może i silniejszy od gwardzistów, ale jeden. Nikt w armii Białego Pazura nie mógł się z nim równać. Więc choć Jednooki i jego najbliżsi towarzysze bili żołnierzy Gniazda, to tuż obok toczyła się inna walka. Wykorzystując swą liczebną przewagę, wojownicy Pazura napierali bez