Ba, zdarza się pewnie najczęściej. Ale uznać takie postępowanie za przejaw rozsądku lub, co gorsza, mądrości, nie ma nic wspólnego z filozofią. To rezygnacja z myślenia filozoficznego na rzecz salonowego <foreign>savoir vivre</>. Zgadzam się, że niekiedy ze względów praktycznych mogę rezygnować z jasnego wypowiadania sądów, o których wiem, że wzbudziłyby sprzeciw. To jednak sprawa dobrego wychowania i grzeczności, a nie zasada mądrości.<br><br> Jesteśmy tak stworzeni, że samo rozumowanie nie wystarczy, aby nas popchnąć do czynu. Szereg naszych wniosków zawsze w jakimś momencie dotyka nas samych. Czegoś od nas samych wymaga. Nie mogę prowadzić takiego samego życia jako katolik, muzułmanin i agnostyk