Zrozumiałem od razu, że się stoczyła.) Pomyśli Pan, Panie Profesorze, że się niepotrzebnie czepiam losu, kiedy winna tu przede wszystkim moja głupota. Zgoda: powinienem był przeczuć, że w tak burzliwych czasach nie można się bezkarnie bawić w tajnego agenta. Za późno też zrozumiałem, że typ drobnego sklepikarza (bo byłem sklepikarzem - sprzedawałem podania), choć mógł mi się tuż po wyzwoleniu wydać najwłaściwszym dla czasu, a na pewno dla mego nastroju ducha, był skazany na zagładę wraz z umacnianiem się nowego ustroju. To nic, że garstka sklepikarzy przetrwała aż do chwili obecnej: nie należę do ludzi, którzy by dobrowolnie chcieli pozostać na marginesie