ale też oswaja każdą<br>rzeczywistość.<br> W tym jego wielkość albo nędza.<br> Tak myślałem, krocząc przy boku markiza, w którym wyraźny odezwał<br>się strach, dalibóg nie wiem - przed czym?<br> Ten sterany człowiek ciężko oddychał, marszcząc swoje gęste brwi, wodząc spojrzeniem <br>po stężałych twarzach, które nas mijały, zamkniętych przed światem na cztery <br>spusty.<br> Nie wiem, czemu pomyślałem raptem o katedrze w Reims, malowanej o<br>czterech porach dnia.<br> Może dlatego, że oświetlenie, w którym widziałem moich braci, stało się inne, <br>niespodziewanie dla mnie samego.<br> <page nr=161><br> Mieli twarze zastygłe, z kamienia.<br> - Życie niegodne życia... odezwał się markiz z chrypką w głosie.<br> - Zetknął się pan z tym