Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
się na dobre. Po trzeciej łyżce proboszcz spojrzy na gościa.
- Zastał pan docent Szubadkę?
- Owszem... Dziękuję księdzu proboszczowi za dobrą radę. W oberży dzień był rzeczywiście "spokojny". Przyjął mnie syn... byłem jedynym gościem. Poczęstował mnie nawet wódką. Mówił o sobie. O dramacie pomieszania języków... o pogardzie panujących dla mowy tutejszej, spychanej przez jednych i drugich... do rezerwatu Indian znad Bałtyku...
Proboszcz odłoży łyżkę. Obetrze usta.
- Winszuję, drogi docencie... Jeszcze nie minął trzeci dzień, a pan osiągnął coś zasadniczego: już pan pojął specyfikę antropologii dziejowej tutejszych ludzi.
- Ksiądz proboszcz ma na myśli... "tutejszych"?
- Jasne... Szkoda tylko, że nie zastał pan starego Szubadki
się na dobre. Po trzeciej łyżce proboszcz spojrzy na gościa. <br>- Zastał pan docent Szubadkę? <br>- Owszem... Dziękuję księdzu proboszczowi za dobrą radę. W oberży dzień był rzeczywiście "spokojny". Przyjął mnie syn... byłem jedynym gościem. Poczęstował mnie nawet wódką. Mówił o sobie. O dramacie pomieszania języków... o pogardzie panujących dla mowy tutejszej, spychanej przez jednych i drugich... do rezerwatu Indian znad Bałtyku... <br>Proboszcz odłoży łyżkę. Obetrze usta. <br>- Winszuję, drogi docencie... Jeszcze nie minął trzeci dzień, a pan osiągnął coś zasadniczego: już pan pojął specyfikę antropologii dziejowej tutejszych ludzi. <br>- Ksiądz proboszcz ma na myśli... "tutejszych"? <br>- Jasne... Szkoda tylko, że nie zastał pan starego Szubadki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego