wysiłki, by czas upływał im przyjemnie, tym bardziej, że będący przy forsie Marek B. stawiał im ochoczo tzw. drinki. Pijąc i gawędząc doszli do wniosku, że byłoby fajnie kopnąć się do Zakopanego, bo tam, jak wiadomo, życie to jeden wielki bal. Nikt więc nie zaprotestował, kiedy Marek B. zaproponował jako środek lokomocji swojego obszernego mercedesa. Usadowili się w nim wygodnie i poza kierowcą o imieniu Jacek, a znanym pod imieniem Karol - niemal natychmiast zasnęli. Obudzili się dopiero po zaparkowaniu bryki pod obszernym domostwem - które okazało się znaną w kręgach śląskich zakopiańską siedzibą wszelkich rozkoszy, ale niestety przybytek ten akurat był zamknięty, wobec