Szczęście w nieszczęściu, przynajmniej trumna nie spadła podczas hamowania. Kiedy za kierownicą usiadła Alicja, jej też nie udało się uruchomić wozu: albo w syrence coś się zepsuło, albo Stanisław zalał silnik. Żałobnikom znów się zrobiło wesoło. Kilku mężczyzn zgłosiło się na ochotnika, żeby popchać wóz. Odwiązali trumnę, postawili ją na środku szosy i wzięli się do dzieła, ale ponieważ i te próby spełzły na niczym, dziewczyna uznała, że chyba istotnie chodzi o zalanie silnika, toteż najlepiej zaczekać kilka minut, aż sam wyschnie. Zawstydzony Stanisław usiadł na trumnie i ukrył twarz w dłoniach; nie dawał się pocieszyć nawet księdzu, choć ten głaskał