nie zastałem żony w hotelowej chacie". Powoli rozpinał inżynier koszulę, a mówił przy tym "kiedy tak dumałem nad deską rozdzielczą, macając dźwigienki, co z niej gracko sterczą, nie wiedząc, co myśleć, nie wiedząc, co czynić, i nie wiedząc, kogo mam w tej chwili winić, głos się we fiacie odezwał nader srogi i krew mi spłynęła z serca prosto w nogi, inżynierze Wiator - huczał głos nade mną - męka twoja nocna nie była daremną, nie drżyj, lecz do Roberta podążaj prędko, tam zagadkę wyłowisz jak rybę wędką". Powoli ściągnął inżynier skarpetki, a mówił przy tym "otworzył mi Robert co nieco zaspany, przyjdź potem