jak zbliża się do niej młodzieniec w brokatowym, wciętym kaftanie, jak mówi coś do poetki, uśmiechając się blado. Essi spojrzała na młodzieńca, lekko krzywiąc ładne usta, powiedziała szybko kilka słów. Młodzieniec skurczył się i odszedł spiesznie, a jego uszy, czerwone jak rubiny, gorzały w półmroku jeszcze długo.<br>- ... obrzydliwość, hańba i srom - ciągnął jegomość pachnący octem. - Jedno wielkie rozwolnienie, panie.<br>- Prawda - przytaknął niepewnie Geralt, wycierając talerz chlebem.<br>- Uprasza się ciszy, cne panie, cni waszmościowie - zawołał Drouhard, wychodząc na środek sali. - Słynny mistrz Jaskier, mimo iż nieco chory na ciele i znużony, zaśpiewa dla nas nynie słynną balladę o królowej Marienn i Czarnym