jakieś wgłębienie od tego patrzenia... jest w środku brudnego prostokąta jakiś dół... Ileż razy, gdy byli goście... stawali wraz z gospodarzem... "To jest właśnie ten mój Wyspiański. A tam Mehoffer"... i woda płynęła niezmordowanie i skręcała. Znowu wracam do łóżka. Muszę to jakoś pozbierać. Tak, wszystko, co ogólne, uniwersalne, wykradziono stąd albo zabrano, zostało tylko to najbardziej bolesne. Nikt nie chce stąd zabrać tej samotnej i ciężkiej śmierci. Łóżka, pralki, kubeczków... Tych przedmiotów na zawsze jego, ciężkich jak mokre szmaty, nasączone jego życiem i śmiercią.<br> <page nr=52><br><tit>Adept</><br> Prędzej, niż myślałem, dane mi było zobaczyć ten pokój. Pokój z balkonem wychodzącym na przeciwną