Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
późnym wieczorem. Dziś właśnie jej nie było. Pan Szumowski jadł obiad z comitivą i też miał wrócić dopiero po piątej. Rad nierad poszedłem do kuchni, do pani Kozickiej, żeby wypowiedzieć pokój. Wysłuchała mnie z uwagą, patrząc prosto w oczy swoim zimnym, niebieskim spojrzeniem.
- Pracuję w Bibliotece Watykańskiej - dorzuciłem jąkając się - stąd mam bardzo daleko.
- Przecież ja pana nie pytam o żadne wyjaśnienia.
- Z pani ciotką umówiłem się, że będę mieszkał dłużej. Teraz wyprowadzam się tak nagle. Chciałbym zostawić za parę dni naprzód dla wyrównania strat...
- Nic się nam od pana nie należy - przerwała.
- Czy zechciałaby pani powtórzyć pani Rogulskiej i panu
późnym wieczorem. Dziś właśnie jej nie było. Pan Szumowski jadł obiad z comitivą i też miał wrócić dopiero po piątej. Rad nierad poszedłem do kuchni, do pani Kozickiej, żeby wypowiedzieć pokój. Wysłuchała mnie z uwagą, patrząc prosto w oczy swoim zimnym, niebieskim spojrzeniem.<br>- Pracuję w Bibliotece Watykańskiej - dorzuciłem jąkając się - stąd mam bardzo daleko.<br>- Przecież ja pana nie pytam o żadne wyjaśnienia.<br>- Z pani ciotką umówiłem się, że będę mieszkał dłużej. Teraz wyprowadzam się tak nagle. Chciałbym zostawić za parę dni naprzód dla wyrównania strat...<br>- Nic się nam od pana nie należy - przerwała.<br>- Czy zechciałaby pani powtórzyć pani Rogulskiej i panu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego