Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
ostatniej rozmowy dobrze przemyślałem!
On wówczas wstał, szybko podszedł do fotela, w którym siedziałem, przysiadł na poręczy i mocno przycisnął moją głowę do piersi. Powiało na mnie bukietem zapachów: mydła toaletowego, kremu do golenia, pomady do włosów.
- Boże mój! - zakrzyknął. - Jakiś ty podobny do ojca! Ślimaczysz, ślimaczysz, a potem ni stąd, ni zowąd wybuchasz jak szrapnel. Skoro więc jesteś do tego stopnia zdecydowany...
- Będziemy nadal czekać - dokończyłem. - No to czekaj! - powiedział. - A kontakt z panem? Ja, zdaje się, nie mam pańskiego telefonu w Ostii - zastanowiłem się.
- Lepiej pisz na adres rzymski. Ja będę do willi wpadał często.
Na tym rozstaliśmy się
ostatniej rozmowy dobrze przemyślałem!<br>On wówczas wstał, szybko podszedł do fotela, w którym siedziałem, przysiadł na poręczy i mocno przycisnął moją głowę do piersi. Powiało na mnie bukietem zapachów: mydła toaletowego, kremu do golenia, pomady do włosów.<br>- Boże mój! - zakrzyknął. - Jakiś ty podobny do ojca! Ślimaczysz, ślimaczysz, a potem ni stąd, ni zowąd wybuchasz jak szrapnel. Skoro więc jesteś do tego stopnia zdecydowany...<br>- Będziemy nadal czekać - dokończyłem. - No to czekaj! - powiedział. &lt;page nr=121&gt; - A kontakt z panem? Ja, zdaje się, nie mam pańskiego telefonu w Ostii - zastanowiłem się.<br>- Lepiej pisz na adres rzymski. Ja będę do willi wpadał często.<br>Na tym rozstaliśmy się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego