Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
chęć znalezienia się na północnym Pacyfiku, w Pernambuco czy Nawiliwili. Gdy zaś docieramy do owego Colombo, Kauanakakai czy Los Gatlos - oddalibyśmy wszystko, co mamy, by móc znaleźć się w domu. Śpij spokojnie, chłopie.
"Wiej, wietrze, wiej. Dmij, wichrze, dmij. Samotny jacht. Samotne dni..."
Odkładam gitarę i zapieram się nogami o stający dęba stolik nawigacyjny. Co to właściwie znaczy być samotnym? A może wszyscy jesteśmy samotni, a może nikt właściwie samotny nie jest?
Pisałem w pierwszej części relacji, że często budziłem się ze świadomością, że żegluję w zwyczajnym załogowym rejsie. Leżąc w koi zastanawiałem się wówczas, kto jest "na sterze" i gdzie reszta
chęć znalezienia się na północnym Pacyfiku, w Pernambuco czy Nawiliwili. Gdy zaś docieramy do owego Colombo, Kauanakakai czy Los Gatlos - oddalibyśmy wszystko, co mamy, by móc znaleźć się w domu. Śpij spokojnie, chłopie.<br> "Wiej, wietrze, wiej. Dmij, wichrze, dmij. Samotny jacht. Samotne dni..."<br> Odkładam gitarę i zapieram się nogami o stający dęba stolik nawigacyjny. Co to właściwie znaczy być samotnym? A może wszyscy jesteśmy samotni, a może nikt właściwie samotny nie jest?<br> Pisałem w pierwszej części relacji, że często budziłem się ze świadomością, że żegluję w zwyczajnym załogowym rejsie. Leżąc w koi zastanawiałem się wówczas, kto jest "na sterze" i gdzie reszta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego