konsekwencją rozpadu politycznego zaplecza i narastającej w SLD determinacji, by Leszka Millera zmusić do rezygnacji. Dopóki Sojusz, nawet rozdygotany i patrzący z przerażeniem w kolejne sondaże, stał za Millerem, ten mógł chronić się za wałem konstytucyjnych przepisów utrudniających odwołanie szefa rządu; gdy poparcie stopniało do kilkunastu najwierniejszych szabel, ten wał stał się bezużyteczny.<br><br>Odejście grupy Marka Borowskiego nie będzie aksamitnym rozwodem. W trakcie sobotniego (26 marca) posiedzenia Rady Krajowej SLD sporo mówiono o "szczurach uciekających z tonącego okrętu", o "złodziejach zbierających się pod osłoną nocy". Krzysztof Janik, przewodniczący, który do ostatniej chwili, w sytuacji już zupełnie beznadziejnej, walczył o jedność partii, starał