Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 32
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
już na pewno tam nie pójdziemy. No i kie wjechała tam ku swoim, zacena cosi godać, to sie zrobił ino ogromny mąt. A jo, jak wypatrzoł, co się dzieje, godom: - Panowie, idziemy. Wstalimy warto i wio na dół, bez Zohradziska. - I o to sie Jasiek na mnie gniewo!

Zjazd przez stare kopalnie do Kuźnic

Przygody zdarzały się też Ujkowi podczas zimowych dyżurów na Kasprowym Wierchu. Jednego razu narciarze zjeżdżali do Kuźnic z Hali Gąsienicowej. Ujek miał dyżur na Kasprowym i pojechał z nimi po zakończeniu pracy. Było mało śniegu i wracali przez Karczmisko, ale nie nartostradą, tylko wyszli na Przełęcz Mechy
już na pewno tam nie pójdziemy. &lt;dialect&gt;No i kie wjechała tam ku swoim, zacena cosi godać, to sie zrobił ino ogromny mąt. A jo, jak wypatrzoł, co się dzieje, godom: - Panowie, idziemy. Wstalimy warto i wio na dół, bez Zohradziska. - I o to sie Jasiek na mnie gniewo!&lt;/&gt;<br><br>&lt;tit&gt;Zjazd przez stare kopalnie do Kuźnic&lt;/&gt;<br><br>Przygody zdarzały się też Ujkowi podczas zimowych dyżurów na Kasprowym Wierchu. Jednego razu narciarze zjeżdżali do Kuźnic z Hali Gąsienicowej. Ujek miał dyżur na Kasprowym i pojechał z nimi po zakończeniu pracy. Było mało śniegu i wracali przez Karczmisko, ale nie nartostradą, tylko wyszli na Przełęcz Mechy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego