ściągnęła Miletinę do Moskwy. Miletina miała stargane nerwy. Nigdy nie wyszła za mąż. Gelwich leżał kilka miesięcy w szpitalu, a później w sanatorium Ministerstwa Obrony, jeździliśmy do niego w odwiedziny - Archangielskoje się nazywało. Nic nie wymyślił, memoranda pisał, żeby się wydostać. A może mu się przywidziało, po tym wszystkim, na starość. Umarł w 1956 i w tym samym roku Aleksandra. Miletina została w ich mieszkaniu, pracowała jako pielęgniarka. Pisała fantastyczne historyjki dla mnie, a później dla mojej małej siostry, które ilustrowała obrazkami, jeszcze bardziej nierealnymi. Babka straciła pamięć i pod koniec życia nie pamiętała, kim była. To samo stało się później