Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
W ciągu dwóch minut przekonała męża, że nie jest nawet w połowie tak zmęczony, jak mu się zdaje, i że natychmiast ma sprowadzić pomoc. Nieważne skąd, byleby to był człowiek znający się na ranach. Po czym ruszyła do legowiska Szaleńca. Obrzuciła go słowami jak gradem kamieni, wyjaśniając co myśli o staruchach, pozostawiających dzieci bez pomocy, w obliczu niebezpieczeństwa.
Wszystko w jednej chwili zaczęło wracać do normy.

Pierwszą rzeczą, jaką ujrzałem po odzyskaniu przytomności, były zielone pióropusze na szczytach drzew, które omiatały błękitną połać nieba niby wielkie pędzle. Nie myślałem o niczym konkretnym. Myśli pełzały ospale, dążąc od jednego wrażenia do drugiego
W ciągu dwóch minut przekonała męża, że nie jest nawet w połowie tak zmęczony, jak mu się zdaje, i że natychmiast ma sprowadzić pomoc. Nieważne skąd, byleby to był człowiek znający się na ranach. Po czym ruszyła do legowiska Szaleńca. Obrzuciła go słowami jak gradem kamieni, wyjaśniając co myśli o staruchach, pozostawiających dzieci bez pomocy, w obliczu niebezpieczeństwa.<br>Wszystko w jednej chwili zaczęło wracać do normy.<br><br>Pierwszą rzeczą, jaką ujrzałem po odzyskaniu przytomności, były zielone pióropusze na szczytach drzew, które omiatały błękitną połać nieba niby wielkie pędzle. Nie myślałem o niczym konkretnym. Myśli pełzały ospale, dążąc od jednego wrażenia do drugiego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego