Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Bo pan ma złote ręce.

- Owszem - powiedział smutno.
- Miałem.
- Pragnę najserdeczniej panu doktorowi podziękować.
Skinął głową i najzwyczajniej rzekł: - To ja panu dziękuję.
- Pan?
Dlaczego?
- Mam swoje powody.
Niech się pan domyśli - położył mi dłoń na ramieniu, uścisnął.
- Powodzenia.
Kiedy mi później Ania pielęgniarka przy jakiejś okazji
powiedziała, że ten stary człowiek odkładał swój urlop, aby
dopilnować gojenia się moich ran, takich śmiesznych ran, nieprawdaż?
- nie wiem, dlaczego pomyślałem o starych Polakach, którzy przecież
tak łatwo nie giną.
Akurat tego dnia, kiedy wracałem od chirurga, napotkałem na
korytarzu posępny kondukt, który opuszczał naszą karmazynową salę.
Na ów widok przystanąłem ze ściśniętym
Bo pan ma złote ręce.<br> &lt;page nr=206&gt;<br> - Owszem - powiedział smutno.<br> - Miałem.<br> - Pragnę najserdeczniej panu doktorowi podziękować.<br> Skinął głową i najzwyczajniej rzekł: - To ja panu dziękuję.<br> - Pan?<br> Dlaczego?<br> - Mam swoje powody.<br> Niech się pan domyśli - położył mi dłoń na ramieniu, uścisnął.<br> - Powodzenia.<br> Kiedy mi później Ania pielęgniarka przy jakiejś okazji<br>powiedziała, że ten stary człowiek odkładał swój urlop, aby<br>dopilnować gojenia się moich ran, takich śmiesznych ran, nieprawdaż?<br>- nie wiem, dlaczego pomyślałem o starych Polakach, którzy przecież<br>tak łatwo nie giną.<br> Akurat tego dnia, kiedy wracałem od chirurga, napotkałem na<br>korytarzu posępny kondukt, który opuszczał naszą karmazynową salę.<br> Na ów widok przystanąłem ze ściśniętym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego