Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
nowym aksamitnym krawacie.
Na nasz widok popada w atak śmiechu, za który w czasach pani S.
strzelano się na pięć kroków.
- Drodzy moi! - woła. - Od rana na was czekam.
Nie pocieszyła mnie ani dziwka, ani łosoś, ani Ella Fitzgerald, która upchała czarne cielsko w tę oto skrzynkę i tak słodko stęka: Body and soul.
- Proszę zabrać ten koniak - nakazuję kelnerce.
Poczuła portfel owa sprawna, szybka, posłuszna kelnerka.
- Jest szampan? - pytam. - Jest. - Francuski? - A... to tylk o w "Delikatesach".
- Proszę - daję pieniądze. - Dwie butelki, reszty nie trzeba, śpieszymy się!
- Dokąd, panie bracie? - pyta z wrogim uśmieszkiem Łabędź-Twardowski.
- Dokąd? - Do wody, przyjacielu
nowym aksamitnym krawacie.<br>Na nasz widok popada w atak śmiechu, za który w czasach pani S.<br>strzelano się na pięć kroków.<br>- Drodzy moi! - woła. - Od rana na was czekam.<br>Nie pocieszyła mnie ani dziwka, ani łosoś, ani Ella Fitzgerald, która upchała czarne cielsko w tę oto skrzynkę i tak słodko stęka: Body and soul.<br>- Proszę zabrać ten koniak - nakazuję kelnerce.<br>Poczuła portfel owa sprawna, szybka, posłuszna kelnerka.<br>- Jest szampan? - pytam. - Jest. - Francuski? - A... to tylk o w "Delikatesach".<br>- Proszę - daję pieniądze. - Dwie butelki, reszty nie trzeba, śpieszymy się!<br>- Dokąd, panie bracie? - pyta z wrogim uśmieszkiem Łabędź-Twardowski.<br> - Dokąd? - Do wody, przyjacielu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego