spychane w dół przez czterech pracujących u góry pół nagich mężczyzn ociekających potem mimo że słońce, początku wprawdzie ciepłego kwietnia, dawno zeszło z zenitu.<br>U dołu zaimprowizowanej rampy, kolejka różnorodnych, często egzotycznych pojazdów: furgonetka, półciężarówka, motory z koszami, przeważają ciągniki z przyczepą, przeważnie ursusy z kominkiem, ale to arystokracja: ładuje stertę worków i odjeżdża. Większość pojazdów to często nieprawdopodobne konstrukcje własnego pomysłu i wykonania, pędzone siłą mięśni, są nawet rowerzyści, przewieszają worek przez ramę i pedałują z pokracznie odchylonymi kolanami, lub idą obok pchając za rączki dwuśladu.<br>Z boku stoi niepozorny mężczyzna i odhacza w notesie nazwiska albo numery pojazdów, zdaje