Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
Moskwę, Kijów i Lwów - jako turystka... We Lwowie dali nam samochód z dwoma kierowcami. I zapowiedzieli, że wolno nam zatrzymać się w Horochowie tylko na dwie godziny. Popatrz, popatrz, czy to jest siano? - pytali Ed i Steve, kiedyśmy mijali wielkie sterty na polach. Oni przedtem myśleli, że ja opowiadałam o stogach, a nie śmieli wyrazić wątpliwości, że tylu ludzi tam się razem ukryło.

Ulicy Mickiewicza tym razem nie poznałam. Nie rosło tam ani jedno drzewo. Nie było już też chodników. I nie nazywała się Mickiewicza. Poszliśmy w stronę grabiny, patrzymy, grabiny też nie ma. Ani jedno drzewo się nie uchowało w
Moskwę, Kijów i Lwów - jako turystka... We Lwowie dali nam samochód z dwoma kierowcami. I zapowiedzieli, że wolno nam zatrzymać się w Horochowie tylko na dwie godziny. Popatrz, popatrz, czy to jest siano? - pytali Ed i Steve, kiedyśmy mijali wielkie sterty na polach. Oni przedtem myśleli, że ja opowiadałam o stogach, a nie śmieli wyrazić wątpliwości, że tylu ludzi tam się razem ukryło.<br><br>Ulicy Mickiewicza tym razem nie poznałam. Nie rosło tam ani jedno drzewo. Nie było już też chodników. I nie nazywała się Mickiewicza. Poszliśmy w stronę grabiny, patrzymy, grabiny też nie ma. Ani jedno drzewo się nie uchowało w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego