Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Kazi.

- Ależ krzepki z ciebie chłopak! Miło popatrzeć. Aliosza by tak nie potrafił.

Wydęła pogardliwie usta. Przez chwilę o czymś myślała mrużąc oczy do słońca. Zboczyliśmy ze ścieżki i biegliśmy przez skoszone siano aż na skraj łąki, gdzie nie było nikogo.

- Posiedźmy tutaj... Posłuchajmy, co w trawie piszczy.

Usiedliśmy pod stogiem ukryci przed wzrokiem kosiarzy.

- Patrz, mrówka! To jest na pewno królowa. Ma koronę na głowie... Nie widzę tylko, czy korona wysadzana jest brylantami... Ty masz lepszy wzrok... Przyjrzyj się...

Przyjrżałem się mrówce i powiedziałem z powagą:

- Widzę w koronie szmaragdy... Siedem szmaragdów... A na nogach złote pantofelki...

Kazia nagle krzyknęła
Kazi.<br><br>- Ależ krzepki z ciebie chłopak! Miło popatrzeć. Aliosza by tak nie potrafił.<br><br>Wydęła pogardliwie usta. Przez chwilę o czymś myślała mrużąc oczy do słońca. Zboczyliśmy ze ścieżki i biegliśmy przez skoszone siano aż na skraj łąki, gdzie nie było nikogo.<br><br>- Posiedźmy tutaj... Posłuchajmy, co w trawie piszczy.<br><br>Usiedliśmy pod stogiem ukryci przed wzrokiem kosiarzy.<br><br>- Patrz, mrówka! To jest na pewno królowa. Ma koronę na głowie... Nie widzę tylko, czy korona wysadzana jest brylantami... Ty masz lepszy wzrok... Przyjrzyj się...<br><br>Przyjrżałem się mrówce i powiedziałem z powagą:<br><br>- Widzę w koronie szmaragdy... Siedem szmaragdów... A na nogach złote pantofelki...<br><br>Kazia nagle krzyknęła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego