Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
że nie mogła ni odetchnąć, ni zaśmiać się głośno. Teraz oddychało się jej swobodnie i lekko, bo przyjechała nareszcie na prawdziwe wakacje do prawdziwego domu.

1.

Nareszcie ładna pogoda - powiedział sobie pan Jankowiak, zerkając w okno i zarazem goląc się starannie przed małym lusterkiem opartym o słoik dżemu, przy kuchennym stole. W tym jego ciemnym mieszkanku, co prawda, słońca nigdy nie było - wędrowało sobie po piętrach, elewacjach i dachach wysokich budynków nowego osiedla. Po tej stronie jego ulicy, Poznańskiej, stały rzędem zniszczone kamienice czynszowe, a dalej rozciągał się masywny kompleks starych budynków z czerwonej cegły: szpital imienia Raszei.


Okno kuchenne wychodziło
że nie mogła ni odetchnąć, ni zaśmiać się głośno. Teraz oddychało się jej swobodnie i lekko, bo przyjechała nareszcie na prawdziwe wakacje do prawdziwego domu.<br><br>1.<br><br>Nareszcie ładna pogoda - powiedział sobie pan Jankowiak, zerkając w okno i zarazem goląc się starannie przed małym lusterkiem opartym o słoik dżemu, przy kuchennym stole. W tym jego ciemnym mieszkanku, co prawda, słońca nigdy nie było - wędrowało sobie po piętrach, elewacjach i dachach wysokich budynków nowego osiedla. Po tej stronie jego ulicy, Poznańskiej, stały rzędem zniszczone kamienice czynszowe, a dalej rozciągał się masywny kompleks starych budynków z czerwonej cegły: szpital imienia Raszei.<br><br>&lt;page nr=55&gt; <br>Okno kuchenne wychodziło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego