za sobą krzyk. To lotnik krzyknął, zatrzepotał rękami w powietrzu, podskoczył w górę swoim beznogim korpusem, zsiniał i padł martwy na ziemię.<br>Wtedy wszyscy dzicy zaczęli tak wrzeszczeć, że Maciuś myślał, że oszaleli. A kapłan z dwiema głowami rozciął sznury Bum-Druma - zaczął tańczyć jakiś najdzikszy taniec, potem wszedł na stos, na którym przed chwilą leżał Bum-Drum - i dotknął drzewa zapaloną pochodnią. Drzewo widocznie było przesycone jakimś łatwopalnym płynem, bo od razu buchnął płomień tak silny, że Maciuś z Klu-Klu ledwo zdążyli odskoczyć w bok, bo też się mogli spalić.<br>Aeroplan leżał niedaleko stosu, więc zajęło się od ognia