Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
że ten człowiek nigdy nie był
markizem de Sade!
W samoistności swojej...
Lecz był nim tylko dla mnie!
To ja go sam stworzyłem, sam mu inną egzystencję dałem, sam
ujrzałem w nim ciało i krew szaleńca z Charenton, najtragiczniejszego
pisarza, jakiego ziemia wydała, prócz Villona na szubienicy, prócz
Giordana na stosie, prócz Krzysztofa Marlowe'a, agenta angielskiej
Korony, zasztyletowanego w londyńskiej tawernie...
Jednego z rzędu potępieńców, bliskich mi przez swoje szaleństwo!
Moje szaleństwo!
Moje własne, prywatne szaleństwo!
Gdyby ów człowiek w czarno-złotej piżamie - kojarzyłem sobie w
popłochu - nosił, powiedzmy, obfite wąsy i odznaczał się wyraźnie
słowiańską urodą, kimże stałby się dla
że ten człowiek nigdy nie był<br>markizem de Sade!<br> W samoistności swojej...<br> Lecz był nim tylko dla mnie!<br> To ja go sam stworzyłem, sam mu inną egzystencję dałem, sam<br>ujrzałem w nim ciało i krew szaleńca z Charenton, najtragiczniejszego<br>pisarza, jakiego ziemia wydała, prócz Villona na szubienicy, prócz<br>Giordana na stosie, prócz Krzysztofa Marlowe'a, agenta angielskiej<br>Korony, zasztyletowanego w londyńskiej tawernie...<br> Jednego z rzędu potępieńców, bliskich mi przez swoje szaleństwo!<br> Moje szaleństwo!<br> Moje własne, prywatne szaleństwo! &lt;gap&gt;<br> Gdyby ów człowiek w czarno-złotej piżamie - kojarzyłem sobie w<br>popłochu - nosił, powiedzmy, obfite wąsy i odznaczał się wyraźnie<br>słowiańską urodą, kimże stałby się dla
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego