Następna bomba trafiła w śródokręcie i "Mazur" szybko poszedł na dno. Porucznik Dehnel, ten sam, który oddał pierwsze strzały tego dnia, podczas ataku prowadził ciągły ogień przeciwlotniczy z działa na tonącym okręcie, aż do całkowitego zatopienia jednostki. Za ten czyn otrzymał zresztą order Virtuti Militari.<br>Niestety, wśród załogi jatka była straszna. Na około sześćdziesięciu marynarzy jedzących obiad w pomieszczeniu dziobowym, pięćdziesięciu kilku zginęło od bomb.</><br><br><who1>- Jak dalej potoczyły się pańskie wojenne losy?</><br><br><who2>- Eee tam, nic ciekawego. Po czterech dniach bez przydziału bojowego, mianowano mnie dowódcą baterii brzegowej, której poprzedni dowódca został ranny. Ale zanim się do niej dostałem, została zbombardowana, ba