oddech z lodu, ale wystarczy posunąć się o kilka kroków, w strefę słońca, by znów się chciało ściągnąć z siebie koszulę.<br>Wysokie już przedpołudnie, bariera mostu, szmer wody scalony teraz i głęboki, pan Pytałowski radził skręcić w prawo przed mostem, stoi się tu nad przepaścią z ruchu i srebra dobrze, strasznie, dobrze i strasznie aż do zawrotu głowy, aż do zawrotu czasu, myślę tu i teraz, gdzie i kiedy to myślę, tych teraz, porządkujących zdarzenia podług logiki przyczyn i skutków, a nie kolejności, jest wiele, są coraz to inne, choć ciągle nazywają się teraz, tych tu, będących nie miejscem zdarzeń samych