Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
gehenny, nawet wśród
gwałtowników przywiązanych do łóżek, gdy każdy wywrzaskuje
niestworzone rzeczy, sam wywrzaskiwałem, lecz nigdy to...
Nigdy nie przyznałem się nikomu, czym jestem zatruty do szpiku
kości.
A potem ukryłem to w sobie, zasypałem tak głęboko, jakbym mógł o
tym zapomnieć, jakby tego w ogóle nie było, jakby ten straszny stop
promieniotwórczy ulegał procesom rozkładu nie w ciągu miliona lat, lecz prawie
natychmiast, w kilka miesięcy mógł się ulotnić i zniknąć
bez śladu.
I tak to trwało, gdy snułem się udając żywego po zakamarkach domu
obłąkanych.
Przyznałem się dopiero dziś, w pełni świadomości, dwóm
cudotwórczyniom, które ze mnie to na
gehenny, nawet wśród<br>gwałtowników przywiązanych do łóżek, gdy każdy wywrzaskuje<br>niestworzone rzeczy, sam wywrzaskiwałem, lecz nigdy to...<br> Nigdy nie przyznałem się nikomu, czym jestem zatruty do szpiku<br>kości.<br> A potem ukryłem to w sobie, zasypałem tak głęboko, jakbym mógł o<br>tym zapomnieć, jakby tego w ogóle nie było, jakby ten straszny stop<br>promieniotwórczy ulegał procesom rozkładu nie w ciągu miliona lat, lecz prawie <br>natychmiast, w kilka miesięcy mógł się ulotnić i zniknąć<br>bez śladu.<br> I tak to trwało, gdy snułem się udając żywego po zakamarkach domu<br>obłąkanych.<br> Przyznałem się dopiero dziś, w pełni świadomości, dwóm<br>cudotwórczyniom, które ze mnie to na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego