Typ tekstu: Książka
Autor: Jagielski Wojciech
Tytuł: Modlitwa o deszcz
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 2002
pojazdów. Nie dochodził żaden dźwięk. Mieszkańcy uciekali stamtąd początkowo niechętnie, z żalem. Potem nikt już tam nie zaglądał. Nikt nie próbował wracać, odbierać wojnie tego, co zagrabiła. Wojennych zdobyczy strzegły pomazane krwawą farbą kamienie, fetysze wytyczające granice ciągnących się całymi kilometrami minowych pól śmierci. Przy wejściu do tych labiryntów trzymali straż mudżahedini. Nocami palili ogniska, żeby się rozgrzać i rozproszyć ciemności.
Zdarzali się jednak śmiałkowie, desperaci i banici, dla których minowe pola stały się naturalnym środowiskiem. Nikt ich tu nie tropił, nie ścigał, nie prześladował. Wystarczyło przeskoczyć granicę z czerwonych kamieni, by poczuć się wolnym.

Ismael Lufti chciał wyjechać z Kabulu
pojazdów. Nie dochodził żaden dźwięk. Mieszkańcy uciekali stamtąd początkowo niechętnie, z żalem. Potem nikt już tam nie zaglądał. Nikt nie próbował wracać, odbierać wojnie tego, co zagrabiła. Wojennych zdobyczy strzegły pomazane krwawą farbą kamienie, fetysze wytyczające granice ciągnących się całymi kilometrami minowych pól śmierci. Przy wejściu do tych labiryntów trzymali straż mudżahedini. Nocami palili ogniska, żeby się rozgrzać i rozproszyć ciemności.<br>Zdarzali się jednak śmiałkowie, desperaci i banici, dla których minowe pola stały się naturalnym środowiskiem. Nikt ich tu nie tropił, nie ścigał, nie prześladował. Wystarczyło przeskoczyć granicę z czerwonych kamieni, by poczuć się wolnym.<br><br>Ismael Lufti chciał wyjechać z Kabulu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego