Typ tekstu: Książka
Autor: Wolanowski Lucjan
Tytuł: Upał i gorączka
Rok: 1996
komarowi. Tekst był tylko po chińsku i malajsku, co wskazywałoby na to, że jest przeznaczony dla klienteli bardziej przywiązanej do tradycji, nabyłem jednak preparat, skoro inny był dostępny tylko w dobrze zaopatrzonych sklepach daleko na wybrzeżu.
Rano polałem się obficie cieczą. Woń nie bardzo płoszyła komary, natomiast współziomkowie zaczęli jakby stronić od mego towarzystwa. Cuchnąłem tak, że psy w Papar, odsypiające spiekotę południa w cieniu drzew, budziły się z głębokiego snu, kiedy nadchodziłem, pociągały nosem i szybko przenosiły się na drugą stronę zaułka. W Kenigao zlitował się nade mną sanitariusz, który odstąpił mi puszkę bardziej cywilizowanego preparatu. Wziąłem zaraz prysznic, potem
komarowi. Tekst był tylko po chińsku i malajsku, co wskazywałoby na to, że jest przeznaczony dla klienteli bardziej przywiązanej do tradycji, nabyłem jednak preparat, skoro inny był dostępny tylko w dobrze zaopatrzonych sklepach daleko na wybrzeżu.<br> Rano polałem się obficie cieczą. Woń nie bardzo płoszyła komary, natomiast współziomkowie zaczęli jakby stronić od mego towarzystwa. Cuchnąłem tak, że psy w Papar, odsypiające spiekotę południa w cieniu drzew, budziły się z głębokiego snu, kiedy nadchodziłem, pociągały nosem i szybko przenosiły się na drugą stronę zaułka. W Kenigao zlitował się nade mną sanitariusz, który odstąpił mi puszkę bardziej cywilizowanego preparatu. Wziąłem zaraz prysznic, potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego