Henrysia wojsku powracającemu z parady. I patrząc na te szeregi, karne, doskonale ubrane, chłonąc oczami ich ruch, niezawodnie sprawny, uniesiona egzaltacją brawurowej muzyki Henrysia podniosła ku ojcu błyszczące oczy i krzyknęła: <br>- Tatusiu, ja bym chciała, żeby była wojna! <br>Gwałtownym ruchem odwrócił się ku niej. <br>- Co takiego? - zapytał ostro. <br>Henrysia nie stropiła się mimo surowości, która na nią uderzyła z tych słów. <br>- Chciałabym, żeby była wojna! - powtórzyła uparcie z obrażoną miną. <br>- Ach tak, ach tak, głupie, bezmyślne dziecko! - rzekł ojciec z gniewem. <br>Henrysia uniosła się. <br>- Tylko w czasie wojny są bohaterowie! Ja wiem, że starsi nie lubią wojny, bo starsi są tchórze