brał, a przynajmniej nigdy nie postawiono mu takiego zarzutu. Policja podejrzewała co prawda, że maczał palce w zagadkowym potrójnym morderstwie w pewnym gołębniku w podwarszawskim Rembertowie, ale to były jedynie wątłe poszlaki.<br><br>Zastrzelono tam 14 kwietnia 1995 r. dwóch hodowców gołębi, Wiesława Sz. i Bogdana C., oraz mężczyznę pracującego jako stróż w gołębniku. Sz. był związany z gangiem Dziada, C. jego sąsiadem. Ponoć zginął przypadkowo, bo usłyszał strzały i przybiegł ze swojego gołębnika, gdzie akurat się znajdował. Prawdopodobnie rozpoznał sprawców, dlatego go zastrzelili. Co ciekawe, w tym czasie poszukiwano go listem gończym. Dziwne to były poszukiwania, skoro C. wcale się nie