Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
z cyrkułów w Warszawie wrzucyńo bombę... Opowiadają też o straceniu niejakiego Kasprzaka... Był to krewny pani Wiktorii, tej od Woszczatyńskich... Sypiamy wszyscy w jednym pokoju, bo dzieci boją się strzelaniny... Wydajemy obiady dwóm rodzinom poległych... Zosia za tydzień idzie do szkoły... Zapisałam ją na pensję pani Wereckiej... Jędrek, syn naszego stróża Bronisława, dostał szablą w głowę... Ale szczęśliwie rana nie jest groźna... Wysyłam wam skrzynkę czekoladek Fruzińskiego... Napiszcie, czy doszły, bo to dzisiaj nic nie wiadomo... Z Włocławka przyjechał mecenas Szwoch i opowiadał, że zamordowano tam policmajstra i naczelnika straży ziemskiej... Strach pomyśleć, co z tego wszystkiego wyniknie... Cieszę się, że
z cyrkułów w Warszawie wrzucyńo bombę... Opowiadają też o straceniu niejakiego Kasprzaka... Był to krewny pani Wiktorii, tej od Woszczatyńskich... Sypiamy wszyscy w jednym pokoju, bo dzieci boją się strzelaniny... Wydajemy obiady dwóm rodzinom poległych... Zosia za tydzień idzie do szkoły... Zapisałam ją na pensję pani Wereckiej... Jędrek, syn naszego stróża Bronisława, dostał szablą w głowę... Ale szczęśliwie rana nie jest groźna... Wysyłam wam skrzynkę czekoladek Fruzińskiego... Napiszcie, czy doszły, bo to dzisiaj nic nie wiadomo... Z Włocławka przyjechał mecenas Szwoch i opowiadał, że zamordowano tam policmajstra i naczelnika straży ziemskiej... Strach pomyśleć, co z tego wszystkiego wyniknie... Cieszę się, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego