siodła topór, potężne, szerokie ostrze na lekko wygiętym stylisku. Reynevan zobaczył, jak Notker Weyrach sprawdza, czy łańcuchowy morgenstern dobrze obraca się na trzonku. <br>- Posłuchajcie, comitiva - rzekł Buko. - Choć to pewno większością chmyzy, jest ich dwudziestu. Trzeba więc z głową. Zrobimy tak: stajanie stąd, wiem to, droga przechodzi przez mostek na strudze...<br>*<br>Buko nie mylił się. Droga faktycznie wiodła przez mostek, pod którym, w wąskim, lecz głębokim jarze płynęła ukryta w gąszczu olszyn struga, głośno szumiąc na szypotach. Śpiewały wilgi, zajadle walił w pień dzięcioł.<br>- Nie mogę w to uwierzyć - powiedział Reynevan, skryty za jałowcami. - Nie mogę uwierzyć. Zostałem zbójcą. Czekam w