Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
oryginalna. Miło się z panią rozmawia, pani porucznik. Ale pozwoli pani, że obiad zjem sam. A teraz panią pożegnam.
Pokiwała głową, podniosła się i nie próbując wkładać butów, wyszła na korytarz.

***
Zaczęło padać, gdy przejeżdżał pod torami kolejowymi. Na wysokości cmentarza było jeszcze znośnie, ale koszary mijał już w gęstych strugach deszczu. Kiedy sprowadzał rower do piwnicy, w butach wyraźnie chlupało.
Paskudny wieczór. Obiadu ostatecznie nie zjadł, na treningu go sfaulowali, a na koniec ten zimny prysznic. Powlókł się po schodach w górę, pokonał półtorej kondygnacji i stanął jak wryty.
Osiem stopni wyżej, na okrytej gazetą wycieraczce przed drzwiami mieszkania numer
oryginalna. Miło się z panią rozmawia, pani porucznik. Ale pozwoli pani, że obiad zjem sam. A teraz panią pożegnam.<br>Pokiwała głową, podniosła się i nie próbując wkładać butów, wyszła na korytarz.<br><br>***<br>Zaczęło padać, gdy przejeżdżał pod torami kolejowymi. Na wysokości cmentarza było jeszcze znośnie, ale koszary mijał już w gęstych strugach deszczu. Kiedy sprowadzał rower do piwnicy, w butach wyraźnie chlupało.<br>Paskudny wieczór. Obiadu ostatecznie nie zjadł, na treningu go sfaulowali, a na koniec ten zimny prysznic. Powlókł się po schodach w górę, pokonał półtorej kondygnacji i stanął jak wryty.<br>Osiem stopni wyżej, na okrytej gazetą wycieraczce przed drzwiami mieszkania numer
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego