chwili majaczą kontury szafy, łóżka i stołu, wydobyte słabym blaskiem sierpniowej nocy.<br>Na palcach, jak złodziej, skradam się do łóżka. Podłoga skrzypi niemiłosiernie. <br>Kładę się - i z moim ciałem zaczynają dziać się przedziwnie przerażające i niezwykłe rzeczy... prądy, fale, serce w gardle - i to, co wykwita ze mnie, krzyczy - prężne, strzeliste, radosne, poszukujące daremnie - czego? <br>Nagle słyszę kroki na schodach. Zrywam się i po omacku, pośpiesznie naciągam slipy, skarpetki, spodnie, koszulę... buty, jeszcze pasek od spodni... Ręce szamocą się z guzikami - kiedy kroki rozpłynęły się gdzieś, ucichły. To nie ona. <br>Siedzę na łóżku ubrany i sam się z siebie śmieję. I