Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
której, niczym trupie ręce, sterczały uschłe rosochate drzewa.
Reynevan wzdrygnął się. Odgadł już, co wykrył demeryt. Leżą tam, pomyślał, w głębinie, w mule, na samym dnie tej czarnej otchłani. Kolektor. Tybald Raabe. Pryszczata Stietencronówna z wyskubanymi brwiami. I kto prócz nich?
- Spójrzcie - wskazał Szarlej. - Tutaj.
Trzęsawisko uginało się pod stopami, strzykało wodą wyciskaną z gąbczastego dywanu mchów.
- Ślady ktoś usiłował zatrzeć - pokazywał dalej demeryt - ale i tak wyraźnie widać, którędy wleczono zwłoki. Tu, na liściach, jest krew. I tu. I tu. Wszędzie krew.
- To znaczy... - potarł podbródek Weyrach. - Że ktoś...
- Że ktoś napadł na poborcę - dokończył spokojnie Szarlej. - Wykończył i jego
której, niczym trupie ręce, sterczały uschłe rosochate drzewa. <br>Reynevan wzdrygnął się. Odgadł już, co wykrył demeryt. Leżą tam, pomyślał, w głębinie, w mule, na samym dnie tej czarnej otchłani. Kolektor. Tybald Raabe. Pryszczata Stietencronówna z wyskubanymi brwiami. I kto prócz nich? <br>- Spójrzcie - wskazał Szarlej. - Tutaj. <br>Trzęsawisko uginało się pod stopami, strzykało wodą wyciskaną z gąbczastego dywanu mchów.<br>- Ślady ktoś usiłował zatrzeć - pokazywał dalej demeryt - ale i tak wyraźnie widać, którędy wleczono zwłoki. Tu, na liściach, jest krew. I tu. I tu. Wszędzie krew. <br>- To znaczy... - potarł podbródek Weyrach. - Że ktoś...<br>- Że ktoś napadł na poborcę - dokończył spokojnie Szarlej. - Wykończył i jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego