Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
z tymi skargami to różnie bywa: "Na złodzieju czapka gore..." - dodała Zarieczycha, zanosząc się śmiechem i kaszlem równocześnie.

Ojcu krew uderzyła do twarzy i z lekka zacinając się, jak zwykle, gdy był bardzo zdenerwowany, powiedział z naciskiem:

- Czy pam zdaje sobie sprawę z tego, że bezkarnie popełnia pani morderstwo?

Zarieczycha stuknęła gniewnie laską w podłogę:

- Pan jest innej wiary!... Pan tego nigdy nie zrozumie!

- Jestem nie tylko innej wiary, ale także innego światopoglądu, innych zasad - odrzekł ojciec zbliżając się do Zarieckiej. - Dlatego też najlepiej, abyśmy wszystkie sprawy załatwiali za pośrednictwem Iwana Charitonowicza Mieńszykowa, natomiast wizyty osobiste uważam za zbędne!

Wypowiedzenie tych
z tymi skargami to różnie bywa: "Na złodzieju czapka gore..." - dodała Zarieczycha, zanosząc się śmiechem i kaszlem równocześnie.<br><br>Ojcu krew uderzyła do twarzy i z lekka zacinając się, jak zwykle, gdy był bardzo zdenerwowany, powiedział z naciskiem:<br><br>- Czy pam zdaje sobie sprawę z tego, że bezkarnie popełnia pani morderstwo?<br><br>Zarieczycha stuknęła gniewnie laską w podłogę:<br><br>- Pan jest innej wiary!... Pan tego nigdy nie zrozumie!<br><br>- Jestem nie tylko innej wiary, ale także innego światopoglądu, innych zasad - odrzekł ojciec zbliżając się do Zarieckiej. - Dlatego też najlepiej, abyśmy wszystkie sprawy załatwiali za pośrednictwem Iwana Charitonowicza Mieńszykowa, natomiast wizyty osobiste uważam za zbędne!<br><br>Wypowiedzenie tych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego