waszemu, kobiety, ale wódeczki się napijemy jak ludzie. - Z małej, starej szafki, wiśniowej barwy, stojącej naprzeciw choinki, wyjął butelkę i kieliszki. Postawił je na szafce, bo nie chciał dokuczyć Stefie, i mrugnął do Jassmonta. - Podejdź tutaj z łaski swojej, Janie, skosztujemy daru bożego, warto, bo to znakomitość, specjalnie chowałem.<br>Ostrożnie stuknęli się kieliszkami, wódka była bardzo dobra, miała wyborny, przedwojenny smak. Jassmont obejrzał butelkę i rozjaśnił się. - Niesamowite. Ponad pięć lat od rozpoczęcia wojny, a ona jest.<br>- Wiedziałem, że docenisz, tak, prawdziwa od Baczewskiego, poznałeś - dumny Konstanty ponownie napełnił kieliszki, odrobinkę rozlał, taki był przejęty. Na to niedbalstwo Jassmont skrzywił się