Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
że nie słyszy. Uporczywe, lecz delikatne kołatanie zmusiło ją do wstania. Przylepiła twarz do oszronionej szyby.
- Proszę uchylić drzwi od ganku, od swojego ganku.
Z byle jak zapiętą spódnicą, boso, w chustce na ramionach, przekręciła klucz. Wsunął się siny, z rzęsami białymi jak u starca. Nie rozpinając kurtki przywarł do stygnącego pieca. Mimo protestów skłoniła go do ściągnięcia butów, podała rozczłapane pantofle, darowane przez Gawlikową.
- Tak nie można. Przekradnę się do kredensu, poszukam, może coś zostało z kolacji.
- Nie ma mowy. Nikt nie może wiedzieć, że jestem. Nawet Surmówna. Zwłaszcza ona. Ci ludzie dość ostatnio przeżyli. Na miłość boską, pani Marto
że nie słyszy. Uporczywe, lecz delikatne kołatanie zmusiło ją do wstania. Przylepiła twarz do oszronionej szyby.<br> - Proszę uchylić drzwi od ganku, od swojego ganku.<br> Z byle jak zapiętą spódnicą, boso, w chustce na ramionach, przekręciła klucz. Wsunął się siny, z rzęsami białymi jak u starca. Nie rozpinając kurtki przywarł do stygnącego pieca. Mimo protestów skłoniła go do ściągnięcia butów, podała rozczłapane pantofle, darowane przez Gawlikową.<br> - Tak nie można. Przekradnę się do kredensu, poszukam, może coś zostało z kolacji.<br> - Nie ma mowy. Nikt nie może wiedzieć, że jestem. Nawet Surmówna. Zwłaszcza ona. Ci ludzie dość ostatnio przeżyli. Na miłość boską, pani Marto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego